koronavirus

porady

Koronawirus SARS-COV-2 – co musisz o nim wiedzieć?

29 kwi , 2020  

Najnowszy koronawirus wywołał ogólnoświatową pandemię. Wystarczyły mu trzy miesiące, aby rozprzestrzenić się na cały świat. Azja, Europa, Ameryka Północna, Ameryka Południowa, Afryka, Australia i Oceania – każdy kraj na każdym kontynencie jest zagrożony. Co trzeba wiedzieć o pochodzącym z Wuhan koronawirusie?

Co to jest SARS-COV-2 i skąd się wziął?

Przede wszystkim należy podkreślić, że koronawirusy towarzyszą nam od lat. To one są odpowiedzialne za niektóre infekcje górnych dróg oddechowych oraz przewodu pokarmowego i przeziębienia. Pierwszy raz odkryliśmy je jednak dopiero w latach 60 XX wieku.

Przed chorobą COVID-19 dla większości z nas koronawirus mógłby nie istnieć, chociaż wybuch epidemii w Wuhan nie był pierwszym sygnałem, że wirusy te mogą stanowić śmiertelne zagrożenie. Wcześniej w 2002 roku w Chinach mieliśmy do czynienia z epidemią SARS, a dekadę później wirusy korona pojawiły się na Bliskim Wschodzie w postaci pojawienia się choroby MERS.

Czym jest koronawirus? To jeden z wielu patogenów występujących w przyrodzie, powszechnie obecny u zwierząt. Infekuje także organizm człowieka. Istnieją cztery rodzaje koronawirusa  – alfa, beta, delta i gamma. To te dwa pierwsze typy atakują ludzi.

Wirus ma stosunkowo duży rozmiar. Tworzy go pojedyncza nić RNA otoczona osłonką lipidową. Osłonka jest otoczona szeregiem wypustek, które w obrazie mikroskopowym mogą przypominać swego rodzaju wieniec czy też koronę. Stąd właśnie nazwa koronawirus. I to właśnie taki mikrob, roboczo nazwany 2019-nCoV, a później SARS-COV-2 (ze względu na podobieństwa do wirusa odpowiedzialnego za epidemię SARS z 2002 roku), wywołał pandemię.

Nowy koronawirus pojawił się w Wuhan w prowincji Hubei leżącej w centralnej części Chin. Przypuszcza się, że wirus pojawił się na tamtejszym targu rybnym, gdzie handlowano nielegalnie lub półlegalnie dzikimi zwierzętami. SARS-COV-2 najprawdopodobniej „przeniósł się” z jednego ze sprzedawanych tam zwierząt na człowieka i przystosował do nowych warunków.

Wbrew teoriom spiskowym jego pochodzenie jest zdecydowanie odzwierzęce – wirus nie powstał w laboratorium. Spekuluje się, że nosicielem były łuskowce, dla których źródłem zakażenia miały z kolei być nietoperze. Wciąż wymaga to jednak badań i potwierdzenia przez wirusologów i epidemiologów.

Nowy koronawirus – jak się przenosi? Czym się go leczy?

Objawy koronawirusa mogą mieć zróżnicowany charakter. W większości przypadków choroba przebiega bezobjawowo. Mówi się, że dzieje się tak nawet w 80% wypadkach zakażenia, choć te szacunki będą musiały być jeszcze zweryfikowane. Jednocześnie wirus jest bardzo zaraźliwy (acz na całe szczęście nie aż tak jak wirusy odry czy ospy wietrznej), a dla pewnej grupy chorych jest też ogromnym zagrożeniem. Chodzi o osoby powyżej 65 roku życia oraz z chorobami współistniejącymi lub obniżoną odpornością.

Problem stanowi także skokowa liczba przypadków, która powoduje zablokowanie się systemu ochrony zdrowia. Ciężki przebieg choroby wymaga hospitalizacji, a często wiąże się z koniecznością podłączenia do respiratora. Wielu chorych przy ograniczonej liczbie sprzętu oraz personelu może doprowadzać do sytuacji, kiedy pacjenci nie mają szans na otrzymanie profesjonalnej opieki.

Kłopot polega także na tym, że wirus przenosi się łatwo, bo drogą kropelkową – jest obecny w wydzielinie z gardła i nosa, w plwocinie, a nawet w łzach (materiał zakaźny może stanowić także kał i krew chorych). Do organizmu wnika poprzez błony śluzowe, zwłaszcza przez nos i gardło. Ze względu na to, że wirus unosi się w aerozolu, który tworzy się w czasie kichania, zalecane do noszenia są wszelkiego rodzaju maseczki antywirusowe i zachęca się do osłaniania twarzy. Nie gwarantuje to bezpieczeństwa przed zakażeniem w stu procentach, ale ogranicza rozprzestrzenianie się choroby. Ponadto, trzeba często myć ręce i unikać kontaktu z innymi ludźmi. Dlatego właśnie państwa wprowadzają ograniczenia, na przykład zakazując imprez masowych czy zakazując przemieszczenia się.

W obecnej chwili nie ma leku, który zwalczałby koronawirusa. Są testowane różne specyfiki i terapie, ale nie ma jeszcze jednoznacznie potwierdzonej badaniami i skutecznej metody na pokonanie patogenu. Można jedynie wspomagać oddychanie i zwalczać objawy koronawirusa takie jak gorączka, stan zapalny. Organizm sam musi sobie poradzić z wirusem.

Pewną nadzieję dają leki używane do walki z malarią i wirusem ebola, a w szczególności chlorochina i remdesivir (niestety, pierwsze badania kliniczne tego drugiego preparatu są rozczarowujące). Stosuje się także przetaczanie osocza, terapie pozaustrojowego natleniania krwi i inne metody, które zwiększają szanse pacjenta w ciężkim stanie na przeżycie.

Wszyscy czekają jednak na wynalezienie szczepionki na koronawirusa. Jest to jedyny pewny sposób na skuteczną walkę z COVID-19. Stworzenia jej nie należy się wszakże spodziewać w najbliższych miesiącach. Szczepionka na SARS-COV-2 pojawi się najprawdopodobniej nie wcześniej niż w 2021 roku. Opracowanie bezpiecznego specyfiku wymaga odpowiednio długich testów klinicznych. W normalnych warunkach trwa to nawet kilka lat. Skrócenie tego czasu do roku czy dwóch lat byłoby ogromnym sukcesem. Na szczęście, szczepionka przeciwko koronawirusowi – a właściwie kilka różnych w różnych ośrodkach – już jest testowana.

Koronawirus – objawy na, które trzeba uważać

U większości chorych na COVID-19 zakażenie będzie przebiegać bezobjawowo lub będzie mieć łagodny charakter.  Objawy są podobne do grypy czy zwykłego przeziębienia. Należą do nich:

  • temperatura ciała powyżej 38°C
  • kaszel i duszności
  • duszności
  • uczucie zmęczenia
  • bóle: mięśni, stawów, głowy, gardła

Rzadziej jako objaw pojawiają się także biegunka, ból brzucha, wymioty, nudności. Symptomem zakażenia koronawirusem może być również utrata węchu i smaku.

Koronawirus może wywoływać ostry stan zapalny, który doprowadza do „przegrzania się” organizmu. W wyniku infekcji, namnażania się wirusa i reakcji zapalnej, dochodzi do zwłóknień w płucach. Chory zaczyna mieć duszności i postępujące zapalenie płuc prowadzi ostatecznie do śmierci. Dzieje się tak szczególnie w przypadku osób, które oprócz zakażenia mają tzw. choroby współistniejące – między innymi cukrzycę, astmę, choroby nowotworowe, choroby nefrologiczne.

Wirus nie dotyka tylko ludzi starszych. Zdarzają się ciężkie przypadki w grupach wiekowych poniżej 65 roku życia – nawet trzydziestolatek może nie poradzić sobie z chorobą. Sygnałem do niepokoju powinien być nagły atak infekcji i pojawienie się wysokiej gorączki, dreszcze, kaszel, a w szczególności problemy z oddychaniem. W takim wypadku należy zawiadomić odpowiednie służby, informując je o swoich objawach.

Koronawirus w Polsce i rozwój choroby na świecie

Epidemia wirusa zaczęła się w Chinach w prowincji Hubei. Początkowo to tam było najwięcej zakażeń, ale z czasem ten niebezpieczny wirus rozprzestrzenił się na całym świecie. Najpierw wykryto go w innych krajach azjatyckich – Japonii, Korei Południowej, na Tajwanie. Później jednak epicentrum epidemii przeniosło się do Europy (Włochy, Hiszpania, Francja, Niemcy, a później kolejne kraje), a następnie wirus zaatakował Stany Zjednoczone. Jego ogniska zaczęły się pojawiać także na pozostałych kontynentach. 11 marca WHO nie miała innej możliwości i stwierdziła – zakażenia SARS-COV-2 i choroba COVID-19 to pandemia.

W Polsce po raz pierwszy wykryto chorobę 4 marca. Od początku zresztą pytaniem nie było, czy koronawirus jest w Polsce lub czy dotrze do Polski, ale kiedy tak się stanie. Zarażonym okazał się mieszkaniec województwa lubuskiego. Do zakażenia SARS-COV-2 doszło zaś na terenie Niemiec. Półtora miesiąca później, 25 kwietnia, w Polsce było zaś już około 11 tyś. wykrytych zakażeń oraz blisko 500 osób uznanych za zmarłe w wyniku chorowania na COVID-19. Na całym świecie liczba przypadków wyniosła zaś ponad 2,5 mln i ok. 200 tys. zgonów.

Liczba zakażonych stale się zwiększa, a patogen na pewno sam nie zniknie. Są jednak sygnały, że dzięki skutecznym i bezprecedensowym działaniom rządów nadchodzi zahamowanie rozwoju pandemii. Wykresy krzywych wskazują że następuje wypłaszczenie krzywej nowych zachorowań i zaczęło się ono już pod koniec marca. Kwiecień nie jest jednak jeszcze momentem, aby ogłosić sukces i koniec pandemii. I to tym bardziej, że istnieją obawy, iż jesienią doświadczymy kolejnej fali zachorowań i COVID-19 powróci. Bez szczepionki trzeba będzie cały czas trzymać się na baczności. Długofalowe skutki koronawirusa – zwłaszcza dla gospodarki – będą jednak odczuwalne jeszcze przez długie lata, nawet dekady.

, ,


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dziewiętnaście − dziewiętnaście =